Buuu nie ma mojej ulubionej więc zaznaczyłam drugą w kolejności czyli You're Beautiful (choć przez chwilę zastanawiałam się jeszcze nad Witaj, moje słonko!) A czemu ja lubię??...hmmm bo jest i zabawna i momentami można uronić łezkę, gra w niej Soczek a i Park Shin Hye (widziałam ją tylko w dwóch dramach) ma o wiele ciekawsza role niż w tej drugiej gdzie głównie biegała i wołała swojego "oppa" - nie żeby rzeczona drama mi się nie podobała ale w pewnym momencie zaczęło to trochę irytować:P Do tego świetny OST - do tej pory piosenka "What Should I do"jest w czołówce moich ulubionych utworów. hmmm co jeszcze, w odróżnieniu od innych drama nie ma tu tylko tego drugiego ale scenarzyści zafundowali nam na dokładkę trzeciego konkurenta:P Ogólnie chyba jakoś szczególnie nie trzeba zachwalać tej pozycji więc na tym poprzestanę:))

hehe ja również dwa razy oglądałam YBi pewnie za jakiś czas sobie ją przypomnę ) a ulubiona jest Kgotboda Namja - do tej pory obejrzana trzy razy:P

jak oglądałam Hana Kimi (jap) pierwszy raz to w sumie mi sie podobała ale bez rewelacji - za drugim razem już podobała mi się o wiele bardziej...czasem trzeba po prostu trafic w odpowiedni czas. Podobnie miałam z "Agrofobiczna miłością" po pierwszym seansie miałam uraz do tajwańskich produkcji - teraz juz na szczęście się z niego wyleczyłam i tajwańskie dramy zajmują miejsce zaraz po koreańskich.

Nobutka i YB przodują, a to dobre.. Hahaha:D Moją ulubioną dramą jap. jest Nobutka, a że przez to iż była też moją pierwszą w życiu dramą to mam do niej ogromny sentyment, no i oczywiście, że na nią zagłosowałam ;D Chociaż miałam wątpliwości przez koreańską YB - ale cóż, kto pierwszy ten lepszy No i Biały i Czarny bohater, ale w końcu sobie to wyperswadowałam - Mars to by była masakra, gdyby się tu pojawił - nie wiem, czy by Nobutka z tego pojedynku cało wyszła LOL

kornelia233 napisał:

chyba nie jest dobrym pomysłem na początek oglądania tajwańskich dram:)

Zgadzam się z tobą w 100%. Chociaż niektóre tajwańskie dramy są świetne od samego początku, np. tajwańska wersja Hana Kimi. Od pierwszego odcinka bardzo spodobal mi się ta dramka. Podobnie było z Romanric Prinsess. Świetna przecież jest Witaj, moje Słonko, no i oczywiscie nie mogę zapomnieć o Devil beside you.
Myślkę, że jakby ktoś zaczął od oglądania właśnie Agrofobicznej Miłości, to mogłoby mu sie świat Azji nie spodobać, chyba żeby obejrzał całą dramę, bo dalej wszystko sie kręci i naprawdę trudno odczepić się od ekranu.

Agrofobiczna nie spodobała mi się po całości - Jiro mnie strasznie irytował, nie przyzwyczajona jeszcze do chińskiego, kojarzył mi się dźwiękowo z niemieckim (w sumie nie wiem czemu:P), do tego Rainie miała dziwna fryzurkę:) Dobrze , ze później trafiłam właśnie na "Witaj moje słonko", które z kolei spodobało mi sie praktycznie bez zastrzeżeń. Zdecydowanie "Agrofobiczna miłość" nie jest dobra na początek mimo, że ogólnie przecież jest dobrą dramą, ale dla tych co już pierwsze kroki w tajwańskich produkcjach maja za sobą:)

--> KwiatWschodu - miałaś wielkie szczęście, że miał kto cie "oprowadzić", ja nawet nie mam z kim oglądać czy na bieżąco skomentować oglądanych dram - znajomi tylko się dziwnie patrzą jak poruszam ten temat:P Dobrze, że są fora:))

zabarkło moich 2 ulubionych: hana kimi tajwan oraz nie idealnej panny. Panna rozbraja mnie swoim zakręceniem i zawsze śmieje na calego gdy ją oglądam. Hana kimi japońskie to jednak moja pierwsza dramka i zawsze bede uwielbiać